Belle- vue
Zanim przywitamy naszych wspaniałych weselnych gości w Kalifornii, parę
słów naszych okolicach. Jeden z
kandydatów startujących w aktualnych wyborach do rady miasta określił Bellevue jako ,,piękną, różnorodną world
–class community.’’
Mieszka tu ok. 130 tys osób, a wśród nich około jedna trzecia to Azjaci. Często słyszę też język rosyjski. Bellevue jest
piątą największą aglomeracją stanu Waszyngton. Co ciekawe, kiedy Bellevue doczekało się
zaledwie w 1953r. statusu miasta, jego społeczność liczyła ok. 6 tys. osób. Znajdujący się w Downtown apartamentowiec Elements, w którym mieszkamy na co dzień, to amerykańska- wielonarodowa społeczność
studentów oraz ,,białych- kołnierzyków” (jednym z największych pracodawców Bellevue i
okolic jest Microsoft). Mieszczą się w
nim salony fryzjerskie i kosmetyczne,a na parterze w porze lunczu lokatorzy wybierają
się do smakowitej French Bakery. Na Halloween, rozdawaliśmy, uroczo przebranym
dzieciom sąsiadów cukierki i orzeszki.
Pionierskie początki, tego większego miasta powiatu King County, tworzyli
osadnicy, którzy tak jak w całej Ameryce, w ramach zasiedlenia surowych terenów,
otrzymywali od państwa na użytek ziemię. Naszą rekompensatą za zmianę adresu
zamieszkania było sześć darmowych biletów transportu publicznego.
Wieżowce w centrum, oraz otaczające je w pobliżu mniejsze oraz imponujące
rozmiarem domki rodzinne, różnią się nie do poznania od starych fotografii
kronik Belllevue. Co ciekawe, rozwój
Bellevue przyspieszyły potyczki z Indianami, które doprowadziły mieszkańców Seattle
do eksploracji nieznanych terenów.
Piękne widoki gór Kaskadowych (w pewnym miejscu przypominają mi z daleka Giewont), niski odsetek incydentów
kryminalnych oraz dobry poziom sektor zdrowia i edukacji szkolnej, przyciągają wciąż nowych osiedleńców. Te wszystkie atuty musiały złożyć się na
wysoką pozycję, jaką zajęło Bellevue w ankiecie portalu Livability.com spośród mniejszych miast
Stanów Zjednoczonych.
Trudno porównać Bellevue do znanych mi miast europejskich. W pewnym sensie, prawdopodobnie ze względa na
mieszankę kulturową jego mieszkańców, przypomina mi przedmieścia Londynu i
Kopenhagi. Ludzie są tu bardzo uprzejmi, pomocni, a także chętnie słuchają ciekawostek o Europie.
W wolnym chodzimy do kina, na kręgle, na fitness lub na zakupy do swoistego
centrum - galerii handlowej Lincoln
Square. Innymi atrakcjami są Bellevue
Arts Museum oraz ku mojej uciesze, wiele restauracji sushi. W pobliżu mieszczą się także pola golfowe (o
golfie szykuję już kolejny wpis), oraz japoński ogród botaniczny. W Downtown znajduje się także kościół o intrygującej nazwie Mars Hill, a także
zgromadzenia wielu denominacji religii chrześćijańskiej.
Z publikacji bibliteki publicznej dowiedziałam się, że swoją nazwę Bellevue
zawdzięcza komitetowi, który pod koniec XIX wieku, ze względu na piękne widoki, zdecydował się nazwać tak pierwszą założoną tu pocztę. Ta również zmieniła się, na przestrzeni lat, nie
do poznania, ale której pochodzenie wciąż przypomina o urokach i mam nadzieję pięknych perspektywach jego mieszkańców.
H.xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz