środa, 18 marca 2015

Baby Brain

- Będziesz świetną mamą - powiedziała mi w zeszłym tygodniu baristka w Starbucksie. 
- Tak myślisz?- zapytałam.
-Tak, bo jak zapytałam się czy to Twoje pierwsze dziecko to się uśmiechnęłaś!

Takie słowa znaczą wiele dla osoby, która niedługo będzie odpowiedzialna za małą istotkę. Tymczasem, jesteśmy w okresie intensywnych przygotować do nadchodzących zmian:

*Mniej więcej raz na tydzień wciąż chodzę na yogę. Bardzo mi pomaga psychicznie i fizycznie.Nie ma to jak ułożyć się do pre-natal savasany po godzinnym rozciąganiu. Instruktorki zwracają też dużo uwagi na pracę naszego oddechu. Co tydzień chodzę również popływać w pobliskim basenie.

*Wizyty u lekarza przebiegają bez problemów, a nasze wyniki nie odbiegają od normy. W każdej chwili mogę wysłać wiadomość do mojego oddziału np. w sprawie puchnących rąk i szybko otrzymać profesjonalną i miłą odpowiedź. 

*Podczas ostatniej wizyty otrzymałam zlecenie na zamówienie elektrycznej pompy do pokarmu. Co ciekawe, zmiany wprowadzone przez Affordable Care Act nałożyły obowiązek uznania ich kosztów przez ubezpieczalnie. Przesyłka już do mnie dotarła. Na szczęście jest do niej dołączona instrukcja obsługi. 

*Ponieważ maluszek już nieźle urósł - to już 7 miesiąc- właściwie od jakiegoś czasu mieszczę się tylko w ubrania w powiększonych rozmiarach lub z działu Maternity. Póki jeszcze mam siły, zaopatrzyłam się w zapasy, które mam nadzieję wystarczą mi już do maja:)

* Muszę w końcu doczytać specjalistyczne lektury. Niestety nie idzie mi na razie najlepiej. Może to wina syndromu Baby Brain. Nie mogę się za bardzo skupić i wolę się nie denerwować na zapas. Mam nadzieję, że z pomocą przyjdą mi  szpitalne zajęcia Great Expectations. Zaczynamy właśnie od opieki nad noworodkiem. 

* Dzięki aplikacjom w telefonie, otrzymuję za to dzienną porcję informacji o rozwoju dziecka. Dzisiaj dowiedziałam się, że maluszek ma już prawie 16 cali, a ja mogę co raz częściej popadać zmiany w nastroju..Biedny Dean…

* Musieliśmy też sami wybrać wcześniej pediatrę. W Stanach to szpital umawia pierwszą wizytę u wskazanego przez rodziców specjalisty. Nie obowiązuje tu również europejski standard odwiedzania przez położną noworodka już po wypisaniu ze szpitala. 

*Oczywiście najwięcej czasu zajmuje nam skompilowanie pozycji pierwszej wyprawki. Po wielu konsultacjach oraz rozwiązaniu dylematów tj. czy aby na pewno jest nam potrzebny mebelek z przewijakiem udało nam się skutecznie zamówić na Amazonie większość pozycji. Już pod koniec tygodnia powinny pojawić się u nas wózeczek, łóżeczko, wanienka i szereg innych niezbędnych Baby gadżetów. 

* Wciąż czekamy na pieluszki- próbki serwisu Tiny Tots. Jeśli się nam spodobają, to za niedużą sumę będziemy mogli liczyć na cotygodniową dostawę nowych, czystych pieluszek. #makelifeeasier:)

W przyszłą niedzielę szykujemy imprezkę urodzinową Deana oraz mój mini Baby Shower. Natomiast święta Wielkanocne chcemy połączyć z Babymoon…Już niedługo więcej na blogu. A ja wracam teraz do układania swoich i Baby ubranek.

                                         



                     
                                  Click for the English version

H.xx
Bay Bridge

Niedaleko naszego kondominium znajduje się port San Francisco oraz wspaniałe Embarcadero- ulica nad samą zatoką. Ten długa promenada prowadzi pod niesamowitym mostem Bay Bridge, łączącym San Francisco z pobliskim Oakland. Został otwarty w latach trzydziestych XX wieku, w tym samym czasie co Golden Gate Bridge. Projekt konstrukcji nadzorował wybitny inżynier Rudolf Modrzejewski, syn Heleny Modrzejewskiej. 

Most ma dwa poziomy i jak możecie się domyślać bardzo ułatwia życie tutejszym mieszkańcom. Niestety nie ułatwia pracy dzisiejszym ekspertom. Stara konstrukcja wymagała, szczególnie po trzęsieniu ziemi w 1989 roku, dobudowy i wciąż wymaga niekończących się renowacji.


Na święta Bożego Narodzenia Bay Bridge jest zawsze oświetlony. W zeszłym roku instalacja Bay Lights spodobała się tak mieszkańcom, że zdecydowano o założeniu jej na stałe. Na razie jest w trakcie rocznej konserwacji. 

Zobaczcie sami jak pięknie się prezentuje Bay Bridge : 




Credit:SFWeekly
                                         
                                     
                                             Click for the English version

czwartek, 5 marca 2015

(Nie) Typowi sąsiedzi
Na studiach socjologicznych miałam za zadanie przedstawić prezentację na temat bezdomności. Wtedy była ona dla mnie tylko ciekawym i odległym zjawiskiem do zbadania. Nie wiedziałam wówczas, że sama będę kiedyś mieszkać w mieście, w którym bezdomni to właściwie moi sąsiedzi i to wcale nie dlatego, że mieszkamy w gorszych rejonach miasta. 
Bezdomni z San Francisco i okolic to poważny problem, z którym od ponad dekady walczy lokalna administracja. 

Podobno w samym mieście na ulicach mieszka około 6-15 tysięcy osób. Jest to największa liczba bezdomnych per capita ze wszystkich większych miast Stanów Zjednoczonych. I to w rejonie, w którym znajduje się tyle lukratywnych biznesów! No właśnie nie mieszkamy w rejonie pogrążonym w depresji, a w jednym z najdroższych miast USA.

Miasto wydało już miliony dolarów na rozwiązanie problemu bezdomności, ale wyraźnych efektów wciąż nie widać. 
W zeszłym tygodniu tuż przy wejściu do ekskluzywnego centrum handlowego zaraz przy śmietniku zauważałam leżącego na wpół przytomnego mężczyznę. Wejście do metra w centrum miasta też nie dostarcza samych miłych doznań. Konający bezdomni wyglądają jak na zdjęciach z krajów Trzeciego Świata. Podobnych scen widziałam mnóstwo. 
Policji na ulicach nie brakuje, ale jakoś nie spieszy się do działania. San Francisco jest miastem liberalnym, więc nawet jeśli koczowiska są tu nielegalne, to i tak nie są one zawsze zdecydowanie usuwane. Dla przykładu okolice samego ratusza należą do tych, które najchętniej bym omijała. 
Zresztą jeśli nawet aresztowano by każdego łamiącego prawo bezdomnego, to lokalne, i tak już pełne ,więzienia by tego nie wytrzymały.
Trudno mi powiedzieć, które podejście jest bardziej skuteczne: liberalne czy rygorystyczne. Zwłaszcza, kiedy weźmie się pod uwagę niedawny incydent w Los Angeles. 
Tamtejszy policjant zastrzelił w biały dzień bezdomnego. Ten, tak jak wielu tych z San Francisco, miał poważne problemy psychiczne i znalazł się na ulicy po wypuszczeniu z zakładu. 
Na szczęście, oprócz kwestii zapachowych i estetyczno-poznawczych, nie zdarzyły mi się większe nieprzyjemności. W różnych rozmowach często słyszałam jednak o agresywności osób bez stałego dachu nad głową. 

No jak tylko skończyłam ten wpis, to dość późnym wieczorem kiedy czekaliśmy w centrum miasta na Uber, podeszła do nas agresywna bezdomna kobieta. Nic nam się oczywiście nie stało, ale nie muszę dodawać jak się poczuliśmy. 
W tym roku w San Francico ma zostać otwarte nowe ruchome centrum pomocy dla bezdomnych. W odróżnieniu od innych ośrodków tego typu, ma być dostępne w pobliżu samych koczowisk i świadczyć pomoc również w dzień. 
Ma również pomóc w znalezieniu stałego miejsca zamieszkania, ale nie tylko indywidualnym bezdomnym, a całym małym społecznościom. U podstaw pomysłu leży opinia psychologów, iż takie koczowiska-grupy charakteryzują się silną tożsamością i trudno jest je skutecznie rozdzielić. 
Być może jest nadzieja dla jednych i drugich mieszkańców San Francisco….
Ps. wszyscy czujemy się dobrze, już niedługo na blogu więcej o tym, jak przygotowujemy się do nadchodzących zmian.
Takie ławki mają utrudniać bezdomnym spanie.  
Jedno z wielu koczowisk, w pobliżu siedzib takich firm jak Mozilla czy Gap, a także jednych z najdroższych restauracji w mieście.