niedziela, 27 lipca 2014

Woodland Park

Ostatnią lipcową sobotę zaczęłam od sojowej mrożonej kawy. Wiem, brzmi snobistycznie, ale w Stanach mleko sojowe jest dużo bardziej powszechne i nie jest atrybutem wyłącznie lemingów. No może jednak troszkę jest..:)

O dziewiątej rano byłam już Bellevue College.  Podczas ciekawych zajęć Introduction to Employment Law przerobiliśmy m.in. zagadnienia związane z klasyfikacją pracownikówna na statusy non-exempt i exempt. Pierwszym pracodawca jest zobowiązany do zapłaty za nadgodziny, a drudzy są z tego prawa wyłączeni. Po przerwie, powtórka z urlopu zdrowtnego. Czy wiedzieliście, że w Stanach nie ma gwarantowanego prawnie płatnego urlopu macierzyńskiego?  

Po zajęciach przyszedł czas na odpoczynek.  Tym razem zdecydowaliśmy się poznać naszych nietypowych sąsiadów. A są nimi mieszkańcy parku zoologicznego Woodland Zoo. Przyszliśmy w porze poobiadowej, i pewnie dlatego misie, lwy, jaguary i kangury nie były chętne do pokazywania swoich wdzięków, a raczej wolały pospać w dali i w cieniu.

Ale i tak zobaczyliśmy wiele wspaniałach zwierząt i ptaków z całego świata. Piękny, olbrzymi i najedzony słoń przechadzał się zadowolony, po swoim całkiem sporym terenie. Co ciekawe, Woodland Zoo,podobnie jak administracja Prezydenta Obamy, wspiera inicjatywę 96 Elephants, domagającą się zakazu zabijania słoni oraz handlu kością słoniową. Niestety, Stany są jej drugim co do większości rynkiem zbytu..

W jednym z zaułków natkneliśmy się nawet na sporą kolekcję jadowitych węży. Aż ciarki mnie przychodzą jak przypomnę sobie te małe, cienkie języczki...
Po dwóch godzinach dotarliśmy do naszych bliskich krewnych, czyli... goryli. Widok uroczy. Nawet w pewnym miejscy podeszły bliżej do odzielającej szyby. Chyba rozumiały, jak ważne są dziś atrakcyjne zdjęcia na portalach społecznościowych. 

W najbliższą środę kolejny punkt naszego letniego kulturowo- wycieczkowego programu. Wybieramy się na szaleństwo amerykańskiej pop-kultury czyli na koncert Queen Bee Beyonce i samego Jay- Z. #soexited! 
                                                               
                           
                                   
H.xx
                          English version and more zoo pics!

wtorek, 15 lipca 2014

Seattle Polish Festival czyli z powrotem w USA.

Trzy tygodnie w Polsce i parę dni w Londynie minęło szybko, ale wspaniale. Intensywny program z najbliższymi i przyjaciółmi dostarczył wielu ciepłych chwil.
Nasz plan zawierał przede wszystkim organizację cudownego bankietu poweslnego, zwiedzanie podziemi Krakowa, Bazyliki Mariackiej, Fabryki Oskara Schindlera, uroczej Lanckorony oraz parudniowy wypad do Zakopanego. Ah te nasze piękne Tatry i gofry z jagodami..

Żeby jeszcze pobyć  dłużej w polskim klimacie, zgłosiłam się na ochotnika do pomocy podczas trzeciego corocznego Polish Festival w Seattle. Pomagałam przy stoisku Best of Poland Assistants. W ramach gratyfikacji otrzymałam pierwszą od dłuższego czasu wypłatę w postaci kuponu żywnościowego do zrealizowania podczas festiwalu.

Podczas parugodzinnej zmiany miałam okazję poznać osoby polskiego pochodzenia z Seattle, ale też z innych miast Stanów.  Niektórzy żałowali, że ich dziadkowie nie nauczyli ich polskiego, inni pytali czy w Polsce jest bezpiecznie.  Nie brakowało osób, które w Polsce byli i również Amerykanów, którzy planują się do niej wybrać.  Z rozmów powstał również plan na Polish Social Hour.

Wymieszany etnicznie, narodowościowo i zapewne poglądowo tłum uczestników festiwalu wydawał się być zadowolony z przygotowanych atrakcji. Organizatorzy postarali się o, może trochę old-schoolową, ale jednak bardzo sympatyczno- biesiadną atmosferę.

Na gości czekała wystawa poświęcona Solidarności, polskie smakołyki, przeróżne polskie gadżety (Dean zakupił nawet książkę Cooking with a Polish touch) oraz różnorodny program artystyczny. Były tańce góralskie, cygańskie, występ chóru oraz tańce współczesne.  Festiwal upiększały piękne stroje folkowe oraz dzieci wymalowane i poubierane na biało- czerwono.

Pod koniec wypełniłam jeszcze ankietę studencką dotyczącą udziału w wydarzeniach promujących odmienne kultury. Seattle Polish Festival jest bowiem częścią całorocznego cyklu festynów celebrujących kulturowe bogactwo oraz różnorodność regionu Pacific Northwest. Przed nami jeszcze dni chorwackie, tureckie, a w 1 listopada będzie obchodzony meksykański Dia de Muertos.

Teraz pozostaje wypakować wszystkie książki i audiobooki dla dzieci i dorosłych, które przyleciały ze mną do Polskiej Biblioteki w Seattle.
                                                  
                                                             
 H.
                              English version and more photos:)