Lazy Dumplings
Przyszedł moment, w którym będę musiała częściej gotować. Wcześniej umiałam przyrządzić spaghetti, świąteczną sałatkę jarzynywą i parę innych prostych potraw. Teraz, kiedy brakuje mi polskiego jedzenia, tym bardziej potrzebna jest ta praktyczna umiejętność.
Przyszedł moment, w którym będę musiała częściej gotować. Wcześniej umiałam przyrządzić spaghetti, świąteczną sałatkę jarzynywą i parę innych prostych potraw. Teraz, kiedy brakuje mi polskiego jedzenia, tym bardziej potrzebna jest ta praktyczna umiejętność.
Na półkach
księgarni, ani w amerykańskich talk showach, nie zauważyłam jeszcze poradników
kulinarnych kuchni polskiej. Byłyby o tyle pomocne, o ile nie zawsze łatwo jest
odnaleźć odpowiedniki rodzimych produktów. W sieci mogę na szczęście poratować
się niezliczoną ilością przepisów. Zakupiłam
również książkę o zabawnej nazwie Can’t
Cook Book. Udało już mi się
przyrządzić m.in. łososia na rozmarynie.
Pewnego dnia
próbowałam ugotować leniwe. Po konsultacji z moją siostrą byłam pełna
optymizmu. Udało się nam odnaleźć twaróg w Russian
Deli. Smakował przepysznie. Niestety okazał się za mokry, a do tego mąka
też nie za bardzo nadawała się na lazy
dumplings. Ciasto wyszło również w kolorze jasno- brązowatym. Na pewno z powodu cukru waniliowego, który w
tutejszych sklepach znalazłam dotychczas tylko w postaci płynnej. Mimo to,
kluski przypominały trochę te polskie i nazajutrz nikt nie skarżył się na żołądek.
Innym razem
zabrałam się za pomidorówkę. Tomato paste była podobną w smaku do znanego przecieru pomidorowego. Zupa nie
wyszła mi najgorzej, a Dean poprosił nawet o dokładkę.
Kolejnym wyzwaniem
będzie dla mnie krupnik. W Jewish Deli namierzyłam już ogórki
kiszone, które będą świetnie nadawać się na ogórkową. Na drugie danie planuje
mielone, na które przepis ma przesłać mi Mama.
Coraz lepiej udają mi się też placki z jabłkami. Z niepolskich, tradycyjnych potraw, próbuję sił również w jarzynowych kremach, curry i zielonych smoothie. Myślę, że mogłabym już przyjąć gości na nieskomplikowaną, trzydaniową kolację. Zawsze mamy na wszelki wypadek parę zamrożonych dań, w tym smakowite ukraińskie pielmieni.
W ramach ćwiczeń, w
marcu mogę również zapisać się na naukę pierogów, organizowanych przez
gospodynie z Seattle Polish Home Association.
Już za niecały
miesiąc przylatuje odwiedzić nas mój Tata. Może uda mu się przywieźć ze sobą
troszkę domowego rosołku?:)
H. xx
English version and a pic of my pomidorówka:
http://dziendobryusaen.blogspot.com
H. xx
English version and a pic of my pomidorówka:
http://dziendobryusaen.blogspot.com
Cukier wanilinowy można kupić w World Market (http://www.worldmarket.com/store-locator/bellevue.do) ;) Są tama też polskie słodycze :) Do kulinarnych eksperymentów polecam blog: http://www.kwestiasmaku.com - dużo łatwych przepisów.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Monika dzięki:) Byłam już w World Market wiele razy. Cukru waniliowego akurat nie zauważyłam, za to od razu kupiłam polskie prince polo:) Wczoraj do szkatułki wrzuciłam laskę waniliowią i cukier i czekam na efekt..Na bloga kwestiasmaku często zaglądam- polecam przepis na zupę krem z porów:) Pozdrowionka xx
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię :) ja jeśli uda mi się.to zupę zrobię i Bartosz zwykle chwali ale żeby aż tak kulinarnie działać to nie ma szans przy takiej ilości spraw :( aczkolwiek cudownie jest gotować razem i to polecam!:)dzialaj więc jak najwięcej zanim dzieci się pojawią :)
OdpowiedzUsuń