Lucky Bamboo
Ostatnio dużo czasu
poświęcaliśmy na urządzenie naszego nowego gniazdka. Nie wszystkie kartony zostały już
rozpakowane, ale jesteśmy już na dobrej drodze.
Znalezienie miejsca
dla zbiorów hobbystycznych i naukowych Deana wymaga trochę namysłu. Nasze meble
nie pasują też za bardzo do drewnianej podłogi, a moja garderoba zawsze wydaje
mi się za mała..
Musimy więc dobrze
zastanowić się jak zagospodarować każdy cal
naszego kalifornijskiego metrażu.
W tym celu wybraliśmy
się oczywiście do Ikei. Ogromny budynek znajdujący się zaraz przy popularnym
centrum handlowym i otoczony palmami robi wrażenie. W środku przywitała nas
świąteczna dekoracja, ale jednak ta europejska, bożonarodzeniowa. Nie znalazłam wielu akcentów na zbliżające się
amerykańskie Święto Dziękczynienia.
Przed tłocznymi
zakupami udaliśmy się do jeszcze bardziej tłocznej kafeterii. Wszystko w niej
oczywiście było takie samo, jak podejrzewam we wszystkich placówkach Ikei na całym świecie. Znane wszystkim szwedzkie
klopsiki widać też bardzo przypadły do gustu Amerykanom, a nam kawka i czekoladowe
ciastko dodały od razu sił.
Wymierzyliśmy
ponownie regały na książki, wybróbowaliśmy sofy i biurka. Podobno amerykański sukces Ikei zależał od
skierowania większej uwagi na wybór mebli i akcesoriów kuchennych (konieczne
było powiększenie rozmiarów) i sypialni. Faktycznie wybór łóżek wydawał mi się
większy niż w Europie.
Po zakończeniu
eksplorowania ogromnych hal, znalazłam jeszcze uroczą roślinkę - Lucky Bamboo oraz zasłonkę pod prysznic
w czerwone wzorki, w sam raz
odpowiednią do świątecznej dekoracji.
Ponieważ tym razem
przyjechaliśmy bez samochodu, zdecydowaliśmy, że meble z dostawą zamówimy
wkrótce przez internet.
Droga powrotna
zajęła nam trochę więcej czasu. Darmowy autobus dojeżdżający do kolejki
miejskiej spóźnił się aż prawie o godzinę. Mimo to wyprawę uznaliśmy za bardzo
udaną, a nasze nowe lokum już co raz bardziej feels like home.
Zobaczcie jeszcze
najnowszą, amerykańską reklamę Ikei:
H.
Please visit the English version
Co byśmy zrobili bez Ikeii? :) ...Chyba też musze sobie sprawic takiego bambusa!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń